Źle trawimy, źle wchłaniamy, powszechnie cierpimy z powodu braku substancji odżywczych… Jesteśmy podatni na infekcje, potwornie zmęczeni, depresyjni, statystycznie coraz częściej zapadamy na choroby autoimmunologiczne, nowotworowe…
W dużej mierze dzieje się tak dlatego, że tolerujemy denata w kuchni…
Czyli?
Mamy jedzenie bardzo przetworzone, sterylizowane, martwe…
Co wobec tego możemy zrobić? Cóż innego, jak wyrzucić z kuchni trupa w postaci sterylizowanej żywności, a zaprosić tę żywą – żywność fermentowaną. Nie mam tu na myśli nieboszczyka w torebce: kapusty lub ogórków kwaszonych przypadkowo nabytych w sklepie spożywczym lub markecie. To mają być ŻYWE KULTURY BAKTERII – funkcjonujące u nas nie jako gość, ale jako mile widziany domownik.
Przez wieki ludzie fermentowali żywność, żeby ją zakonserwować za sprawą produkowanych przez drobnoustroje: alkoholu, kwasu mlekowego i kwasu octowego. Nie było przecież lodówek. Dodatkowo, dzięki temu procesowi, podnosiła się jej wartość odżywcza.
My zapomnieliśmy trochę jak należy przygotowywać pożywienie. Nasz świat przyspieszył i na wszystko brakuje czasu. Okazuje się jednak, że zdrowe gotowanie nie wymaga wcale więcej czasu, ale na pewno wymaga planowania i lepszej organizacji. Wiele produktów namoczonych kilka czy kilkanaście godzin przed podaniem przemienia się w pyszny i zdrowy posiłek. Kilkugodzinne moczenie płatków owsianych, orzechów czy nasion to już jest fermentacja.
Mimo że to takie cudo – potrawy fermentowane do diety należy wprowadzać stopniowo (niewielkie porcje). Przy ich spożyciu trzeba zachować umiar (nic na siłę). Dobrze jest je jadać często w niewielkich porcjach i zawsze wskazana jest różnorodność.
Zainspirowana książkami Dzika fermentacja i Sztuka Fermentacji, których autorem jest Sandor Ellix Katz, zaczęłam eksperymentować z fermentowaniem żywności. Po ich przeczytaniu definitywnie przestałam się bać drobnoustrojów. Przeciwnie – dużo bardziej doceniłam zbawienny wpływ wstępnie “przetrawionego” pożywienia na nasze zdrowie.
Pokażę Wam, jak zrobić probiotyczny napój.
Kwas owocowy jest pysznym, słodkim, lekko gazowanym napojem idealnym na upalne dni. Bardzo łatwo go przyrządzić. Dodatkowo to porcja zdrowia dla naszych jelit.
Przepis jest prosty. Trzeba mieć czterolitrowy słoik, wodę w kranie, trochę miodu i owoców (np. truskawek, czereśni, wiśni, malin, jagód).
Składniki na kwas truskawkowy:
– 2 l wody z kranu;
– 3-4 łyżki miodu (lub więcej);
– 1 kg truskawek.
Wodę wlewam do słoja, dodaję miód i mieszam, do tego dorzucam umyte truskawki. Przykrywam przepuszczalną bawełnianą ściereczką. Intensywnie mieszam 2-3 razy dziennie (płyn jest napowietrzany a na owocach nie pojawi się pleśń). Czekam, aż owoce puszczą sok i w płynie pojawią się bąbelki (gdy jest ciepło proces fermentacji trwa 1-2 dni). Wtedy jest już gotowy.
Kwas popsuje się, jeżeli owoce będą mocno przenawożone lub przelane środkami ochrony roślin. Nie uda się również, jeżeli woda w Waszej okolicy jest mocno chlorowana (wtedy można wodę wlać do słoja wieczorem i zostawić otwarty do rana do odchlorowania).
W procesie fermentacji następuje przyspieszenie biodegradacji pozostałości pestycydów w żywności. Jest to sposób na odtrucie owoców i warzyw kupionych w sklepie czy na targu.
Produkty fermentacji sprzyjają odkwaszeniu organizmu (z reguły mają niskie pH, ale powodują lepsze wchłanianie minerałów o charakterze zasadowym). Żywność fermentowana (nieprzetworzona termicznie) jest źródłem żywych kultur bakterii mających charakter probiotyczny. Ale jest jedno „ale” – nie stają się one częścią typowej mikrobioty – utrzymują się w niej tylko podczas regularnego przyjmowania lub krótko po jego zakończeniu. Kiszonki powinny być stałą częścią naszego jadłospisu, aby zapewnić ciągłe prozdrowotne działanie.1
Okazuje się, że na nasz układ odpornościowy można budować i rozwijać za pomocą odpowiedniej diety bogatej w żywe kultury drobnoustrojów i błonnik.2
1 Sztuka fermentacji, Sandor Ellix Katz, Wydawnictwo Vivante (2016), s. 61-65, 70-71.
2 Dzika fermentacja, Sandor Ellix Katz, Wydawnictwo Vivante (2017), s. 27.