Ooo nie, nie… To nie to co myślicie 😉
To tylko przypomina piwo, ale spokojnie można tym napitkiem częstować małolata. I to na zdrowie. Jest to lekko gazowany płyn o słodkawym, cytrynowym smaku i słomkowym kolorze. Można gotowy napój kupić w sklepie, ale można też przygotować w domu i to na wiele sposobów. W zależności od wybranej receptury otrzymamy różne efekty smakowe.
Napój jest bardzo łatwy w przygotowaniu. Prawie żadnym wysiłkiem powstaje bardzo tania i skuteczna odżywka.
Sprzyja detoksykacji i szybkiej regeneracji ciała sportowca po intensywnym wysiłku. Ma to bezpośrednie przełożenie na osiągane przez niego wyniki.
Co to takiego?
To KOMBUCZA.
Słodzona herbata sfermentowana przez żyjące w symbiozie bakterie i grzyby zazwyczaj uformowane w postać gumiastego krążka (tzw. matka przyjmuje postać przekroju naczynia w którym fermentuje – np. miski lub słoja).
Dla mnie ten napój to smak dzieciństwa. Pamiętam, że mama hodowała to dziwadło w słoiku i chowała w kuchennej szafce. Moimi dziecięcymi oczami obserwowałam powoli rozrastającego się stworka zanurzonego w słodkiej herbacie. Miał bardzo ciekawą strukturę – był niezwykły i fascynujący. I pamiętam dobry cytrynowy smak…
Do uprawy grzyba herbacianego w podstawowej wersji potrzebne są: przegotowana woda, herbata i cukier. Tak, tym razem cukier, a nie miód. Kombucza gorzej się rozwija w miodowym roztworze i trudniej osiągnąć dobre rezultaty (dlatego zdecydowane nie – dla początkujących).
Spożywanie bezpiecznie jest zacząć od małych ilości (1 łyżka 3 razy dziennie) i stopniowo zwiększać dawkę. Jak zawsze warto zachować zdrowy rozsądek. Optymalnie można pić 3 razy po 150 ml (pierwsza porcja przed śniadaniem, druga po obiedzie, a trzecia po kolacji). Zalecane są przerwy w jego spożyciu – np. tydzień przerwy po trzech miesiącach stosowania. Efekty jego działania są zauważalne bardzo szybko.
Przepis na kombuczę – wersja dla początkujących
– 1 zdrowa kultura kombuczy (SCOBY)*;
– 100 ml gotowego napoju kombuczy (od znajomego) lub 2 łyżki octu jabłkowego**;
– litrowy słoik;
– 1 torebka dobrej czarnej herbaty (bez żadnych aromatów);
– 70-80 g cukru (może być biały).
Torebkę herbaty zalej 700 ml wrzątku – w litrowym słoiku. Po 7-10 minutach wyjmij torebkę. Napar pozostaw do ostygnięcia. Do chłodnego płynu wsyp cukier i dokładnie rozmieszaj. Do roztworu o temperaturze pokojowej wlej kombuczowy napój lub ocet jabłkowy*. Pamiętaj, że zbyt ciepły płyn może zabić SCOBY.
Słoik przykryj bawełnianą ściereczką i ściągnij np. gumką recepturką (chroń przed muszkami owocówkami, które będą chciały za wszelką cenę dostać się do tych pyszności). Pozostaw w ciemnym i ciepłym miejscu na kilka dni – może to być szafka kuchenna, albo jakiś ciemny ale ciepły kąt mieszkania. Optymalna temperatura to 23-30°C – proces produkcji może trwać 4-6 dni. Im cieplej tym szybciej będzie zachodzić fermentacja. W niższych temperaturach czas przygotowania napoju przedłuży się do 7-8 dni.
Po kilku dniach na powierzchni powinna uformować się nowa kultura – odlej trochę płynu i spróbuj, czy ma odpowiedni smak – gazowany, lekko słodki i lekko kwaśny. Jeśli jest za słodki – pozostaw jeszcze na kolejny dzień. Jeżeli jest dobry – odlej do słoików / butelek i zakręcone wstaw do lodówki. Gotowy napój przechowywany w lodówce nadaje się do picia przez około 3 miesiące.
Jeżeli pozwolisz swojemu grzybowi herbacianemu popracować dłużej – otrzymasz ocet.
* Pierwszą kombuczową matkę, po latach przerwy, kupiłam na allegro, ale jeżeli znasz kogoś, kto zajmuje się jej uprawą – możesz poprosić znajomego o „odsadzenie” matki.
** Ocet jabłkowy dodaj tylko przy pierwszej fermentacji. Następnym razem użyj przefermentowanego napoju (zostaw jako zaczyn ilość około 10% objętości kolejnego nastawu).
Ważne! Kombucza nie powinna mieć kontaktu z metalem (zawarte w niej kwasy wchodzą w reakcje z metalami mogąc tworzyć szkodliwe dla człowieka związki).