Pigwowiec w miodzie – przepis

Nasz pigwowiec rośnie już dobre 7 lat. Co rok oszczędnie obdarowywał nas kilkoma owocami. W zeszłym roku już było ich więcej, a w tym – nadspodziewanie pięknie obrodził. Rozrósł się i wygląda bardzo dostojnie na tle innych roślin w naszym warzywniku.

oto i on: pigwowiec

Pomyślałam, że podzielę się z Wami moim sposobem na stworzenie pysznego, surowego pigwowca w miodzie.

Wykorzystuję go jesienno-zimową porą jako bardzo aromatyczny dodatek do gorącej, rozgrzewającej herbaty. To nic, że gorąca woda pozbawi go części witamin… Kiedy my lubimy właśnie taką gorącą i wspaniale pachnącą… Pijemy w domu i bierzemy do termosu – „na wynos”.

Wykonanie jest banalnie proste.

Dojrzałe owoce kroję w cienkie plasterki. Do tego dodaję miód w proporcji 1:1. Pozostawiam w ciepłym miejscu na 1 dzień, żeby owoce puściły sok. Przekładam do małych słoiczków, dokładnie ubijam zawartość, żeby nie było bąbelków powietrza i żeby żaden kawałek nie wystawał (bo może zacząć pleśnieć). Zamykam nakrętką i przechowuję w lodówce wykorzystując konserwujące właściwości miodu i niskiej temperatury.

Zapach dojrzałego i świeżo zerwanego pigwowca jest przecudny. Ten aromat można zachować w przetworach na surowo. Małe ilości, które robię, spokojnie przetrwają w lodówce kilka tygodni. Ale! Gdybym miała więcej tego surowca, część zapasów poddałabym pasteryzacji. Na razie mi to nie grozi, ale w przyszłości kto wie, bo rosną już kolejne krzaczki 😊

Pozostaje cierpliwie czekać…

Ps.

Czy wiecie, że z pestek pigwowca (jabłek też) można wyczarować najpyszniejszy w świecie likier amaretto? Wiem, bo robiłam w zeszłym roku. Mówię Wam: aromaterapeutyczny odlot (z uwagi na nuty zapachowe, a nie znikomą ilość %) 😉

zbieram ziarnko do ziarnka 🙂 na smakowity likier

 

pigwowiec_w_miedzie_KozieRogi
bardzo smaczny, słodko-kwaśny, gorący napój wieczorową porą… (łyżka przygotowanego pigwowca zalana gorącą wodą)