Kto by pomyślał, że i młody Mateusz weźmie się za pszczelarzenie… Choć może nie ma co się dziwić, skoro urodził się w TAKIEJ rodzinie… Takiej z pszczelimi tradycjami z dziada pradziada. Jest przecież synem Dominika, prawnukiem Antoniego i praprawnukiem Antoniego seniora. Wszyscy wyżej wymienieni byli/są pszczelarzami. Czy można to inaczej nazwać niż przeznaczeniem?
I tak od kwietnia tego roku Mateusz opiekuje się dziesięcioma rodzinami pszczelimi w Sulechowie (opiekuje się – bo pszczoły nie są jego własnością). I jak na razie dobrze mu idzie, bo już myśli o własnej pasiece (na spółkę z przyjacielem Adrianem).
Ale wróćmy do Sulechowa. Jak na razie pszczoły mają się dobrze. Korzystają z kilkunastohektarowego terenu wokół farmy fotowoltaicznej, na którym posiano miododajne rośliny: facelię i ogórecznika. Podczas ostatniego przeglądu okazało się, że ładnie się rozwijają i pięknie pracują (za wyjątkiem jednej rodziny, która wyroiła się na oczach młodego człowieka, a rój w radosnym tańcu odszedł w siną dal 😉).
Koniec maja to czas naturalnego rozmnażania się pszczół poprzez masowe rojenie się. To również sprawdzian dla początkujących pszczelarzy. Rojące się na potęgę rodziny pszczele zaburzają pracę pasieki.
Po pierwsze: Pszczoły w nastroju rojowym nie mają już nastroju do zbierania nektaru.
Po drugie: Bieganie za kolejnymi rójkami bywa bardzo zabawne, ale też czasochłonne i wyczerpujące.
Mateusz, jak znaczna część pszczelarzy w Polce, gospodaruje na ulach wielkopolskich. Ule i sprzęt do pasieki w Sulechowie zapewniła firma „Plon” Agnieszki Jończyk z Piotrkowa Trybunalskiego.