Stoliczku nakryj się, czyli jak to jest mieć MATKĘ-DIETETYCZKĘ w domu?

Czy jak mama jest dietetyczką, to jedzenie w domu pojawia się w magiczny sposób?

No jasne, taka przecież wie co i jak. Rach, ciach, bach i żarcia pełny stół. A smaczniutkie takie, że ślinka cieknie. Jednym słowem: dobrobyt.

 

Otóż chciałam rozwiać wszelkie wątpliwości: matka-dietetyczka żadnej czarodziejskiej różdżki nie ma, a rodzinie jedzenie zapewnić musi jak każdy zwykły śmiertelnik.

Dietetyczka też człowiek. Też najpierw zakupy robi. A ma gorzej, bo wnikliwie czyta etykiety i biedaczka w sklepie spożywczym często nie ma co do koszyka wrzucić… Bywa, że tylko książkę kupi… Ale tym towarem to tylko kozy można nakarmić…

Nieee, żadna tam zaraz ortoreksja*. To tylko odpowiedzialność za zdrowie rodziny.

 

Jak ona to robi?

Przeważnie wybiera dania szybkie w przygotowaniu. Inspiracji szuka w Internecie (bo przecież lepiej, jak jedzenie jest urozmaicone). Nauczyła się tak modyfikować przepisy, żeby potrawy były zdrowotne i jednocześnie zjadliwe (kwestia wprawy). Chleb też sama piecze.

Nie gotuje według jadłospisu osobno dla każdego z domowników – bo temu potrzeba 2200 kcal, a tamtemu wystarczy 1500. Domownicy przy wyborze jadła kierują się smakiem – tzw. zachciankami. Zasada: „zechcesz – zjesz, nie zechcesz – nie zjesz” znakomicie się sprawdza.

Kupuje produkty na zapas (kasza gryczana – 5 kg, płatki owsiane – 3 kg, mąka taka a taka – 2 kg, ziemniaki – 300 kg). Czasem gotuje większe ilości jedzenia a potem tylko odgrzewa. Wiadomo, że lepiej zawsze na świeżo bo odgrzewane traci część wartości odżywczych, ale trudno…

Robi zapasy na zimę: kisi, suszy, wekuje, mrozi. I jest miło, jak rodzina w tym pomoże.

Tylko polować na zwierzynę osobiście nie chodzi. Jako, że dietetyczki rodzina trochę jednak mięsożerna – na polowanie wysyła głowę rodziny. A głowa rodziny przeważnie decyduje się nabyć zwierzę od razu nieżywe (koniecznie takie od gospodarza, co słońce widziało więcej niż jeden raz w życiu).

Wypada tylko zadać pytanie: Kiedy ona to wszystko robi?

W „międzyczasie” oczywiście! 🙂

 

* ortoreksja – obsesja na punkcie zdrowej żywności (https://sjp.pl/ortoreksja)