Idealnie byłoby przyjmować witaminę C w odpowiednich ilościach tylko z pożywieniem. Obawiam się jednak, że w dzisiejszym świecie jest to bardzo trudne, żeby nie powiedzieć – prawie niemożliwe. Dlatego warto rozważyć okresową suplementację.
Miksturę z miodem, witaminą C i dziką różą robi się naprawdę bardzo łatwo.
Przepis znajdziecie tutaj.
Pomyślałam, że łatwiej będzie Was zachęcić do spróbowania, jeśli sposób przygotowania pokażę na zdjęciach.
Ktoś może zapytać: Po co się tak wysilać, jeśli w aptece jest witamina C z różnymi domieszkami, z dziką różą też?
Też tak kiedyś myślałam, ale zmieniłam zdanie…
Po pierwsze wykonanie takiej zdrowotnej mikstury nie jest trudne i nie zajmuje tak dużo czasu, jakby można byłoby się spodziewać. Jest to też stosunkowo tani i przynoszący bardzo dobre efekty sposób na zapobieganie przeziębieniom.
Dodatkowo – macie pewność co do składu. Dla przykładu Wam powiem, że kiedyś kupiłam jakiś suplement z witaminą C i niestety dziwnie na to zareagowaliśmy – mieliśmy wysuszone, spierzchnięte, spękane i bardzo czerwone (wręcz rozognione) usta (?). Zastanówcie się, czy i Wam nie przytrafiło się coś takiego (czasem trudno powiązać objawy z konkretną substancją).
Ktoś inny może powiedzieć: A nie wystarczy sam kwas askorbinowy? Można rozpuścić w wodzie i wypić!
Ależ owszem, ale tylko na zasadzie: jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Kwas askorbinowy potrzebuje towarzystwa, żeby dobrze zadziałać (flawonoidy, rutyna i inne). Domieszka naturalnych substancji spowoduje, że stanie się on zbliżony do witaminy C występującej w naturze.
A oto i szumnie zapowiadany przepis w obrazkach 🙂