Pasiekę KozieRogi założyliśmy w 2013 roku. My, czyli Mariola i Dominik.
Nasza pasieka początkowo składała się z 4 rodzin ulokowanych w starych i bardzo ciężkich ulach warszawskich. Rodziny zostały nabyte od doświadczonego pszczelarza, który gospodarował po staremu. Radość była wielka. Wielki był również ciężar transportu. A nam marzyła się gospodarka wędrowna. Tylko czyj kręgosłup by to wytrzymał?
Trzeba również nadmienić, że pszczółki te nie należały do najłagodniejszych. Potencjalnego wroga doskonale wyczuwały z odległości kilkunastu metrów i, na wszelki wypadek, żądliły bez opamiętania. Zatem początki nie były łatwe. Szczególnie, że wiedzy nie mieliśmy żadnej. Z trudem potrafiliśmy pszczołę od trutnia odróżnić, a co dopiero, żeby matkę znaleźć. Spędzaliśmy wiele godziny przy ulach męcząc te biedne stworzonka i nie bardzo wiedząc co robić należy. Jak się później okazało, nasz nauczyciel z technikum pszczelarskiego dał nam rozgrzeszenie. Na zajęciach zwykł mówić, że zawodowy pszczelarz nie powinien spokoju rodziny pszczelej z byle powodu zakłócać, natomiast początkującym wolno w ulach grzebać – inaczej się nie nauczą.
Podczas pierwszych miodobrań korzystaliśmy z pożyczonej, bardzo starej, miodarki, a miód odbieraliśmy w garażu.
W roku 2014 nabyliśmy pierwsze dwa ule korpusowe jednościenne Langstroty (LN ¾), dziś mamy takich trzydzieści.
Problem był też z pracownią pszczelarską. Garaż nie za bardzo się do tego celu nadawał. Z czasem podjęliśmy więc ważną decyzję o budowie małego budynku przylegającego do domu jednorodzinnego, w którym mieszkamy. Ostatecznie powstał on w 2016 r. i ma 27 m2. Składa się z małego składziku na sprzęt pasieczny, magazynku – spiżarni na produkty pszczele oraz jego serca czyli pomieszczenia do odbierania miodu. Powoli udało się nam skompletować najważniejsze urządzenia do odbioru miodu. I dalej co roku dokupujemy sprzęt w ramach systemu refundacji…
Po wybudowaniu i wyposażeniu pracowni pasiecznej w 2016 roku uzyskaliśmy decyzję Powiatowego Lekarza weterynarii w Piotrkowie Trybunalskim zezwalającej na prowadzenie sprzedaży bezpośredniej produktów pszczelich pozyskiwanych z własnej pasieki. Naszej pasiece został nadany nr weterynaryjny 10105625.
W międzyczasie kształciliśmy się w Technikum Pszczelarskim w Sulejowie. W 2016 roku uzyskaliśmy tytuł Technika Pszczelarza w zawodzie Organizacja produkcji pszczelarskiej.
Z roku na rok pasieka się rozrasta. Zwykle, gdy kończy się sezon, jesteśmy trochę zmęczeni i mówimy rozwojowi stop, bo przecież oboje pracujemy zawodowo, a pasieka to wymagające hobby. Ale mija trochę czasu, znowu kiełkują pomysły i jakoś tak mimochodem – uli robi się coraz więcej.
Pasiekę prowadzimy w sposób ekologiczny. Pszczoły leczymy za pomocą naturalnych kwasów i ziół.
Oboje należymy do Rejonowego Koła Pszczelarzy w Rozprzy.
Należy jeszcze wyjaśnić, że nasza pracownia pasieczna mieści się w Woli Krzysztoporskiej. Tam też mieszkamy. Natomiast pszczoły mamy w 3 lokalizacjach.
W Kolonii Krężna, przy terenie kolejowym, mamy działkę, na której zimujemy pszczoły. A to ze względu na dużą liczbę rosnących tam wcześnie kwitnących wierzb iw. Ich pyłek zapewnia pszczołom dobry rozwój wiosenny.
W 2018 roku wzbogaciliśmy się o 10 nowych uli wielkopolskich, w których zazimowaliśmy po 5 rodzin Krainki AGT oraz 5 rodzin Buckfast B300 od Pana Lary. Zamówiliśmy też kolejne 20 uli wielkopolskich w celu rozpoczęcia produkcji odkładów.
Na koniec 2019 r. zazimowane mamy 50 rodzin pszczelich 26 w ulach Langstrota 3/4 i 24 w ulach wielkopolskich.
Nazwa naszej pasieki wzięła się od przepięknie położonej miejscowości Kozierogi leżącej tuż przy Woli Krzysztoporskiej. Tam właśnie, przy wolskim lesie, udało nam się zakupić działkę, na której stacjonuje największa część uli naszej pasieki. Miejsce jest urokliwe, a lokalizacja dogodna dla chowu pszczół. Naszym marzeniem jest w przyszłości, gdy pasieka jeszcze się rozrośnie, wybudować tam pracownię pasieczną z prawdziwego zdarzenia, a kto wie może i budynek mieszkalny, żeby móc przenieść się tam na stałe. Na tej działce mozolnie dosadzamy drzewa, które z uwagi na trwającą już kilka lat suszę kiepsko się przyjmują. Ale pierwsze efekty naszych działań już widać 🙂
Mariola i Dominik