Czas sobie płynie, czy chcemy czy nie. Nie mamy na to wpływu. CZASami chcielibyśmy go nieco przyspieszyć, a CZASami zastanawiamy się jak zrobić, żeby zwolnił swój bieg. Nic z tego. Ani wte, ani wewte.
Ale skoro tak się dzieje, niech czas pracuje na Twoją korzyść!
Stanie się tak, jeżeli będziesz planować. Wieczorem możesz zasypać ziarna gryki (zajmie to najwyżej 2 minuty Twojego cennego czasu), żeby następnego dnia upiec chleb. Przygotowanie chleba to już dłuższa zabawa: potrzebujesz 15-20 minut. Potem trzeba dopilnować pieczenia. I tak stosunkowo małym wysiłkiem masz zdrowy, świeży i pachnący wypiek.
A jeśli masz kawałek podwórka? Skrawek chociaż? To również możesz wykorzystać czas.
Ziemię spulchnić da się chociażby widelcem. W odpowiednim terminie rzucisz kilka ziarenek (kupionych zupełnie przy okazji). Co tam chcesz: pietruszka, bazylia, oregano, tymianek, lubczyk, koper – nie wymagają specjalnej opieki. Rosną jak chwasty. A gdy już urosną sypiesz świeżym zielem po wszystkich potrawach wzbogacając ich smak i wartość odżywczą (zwiększasz potencjał antyoksydacyjny). Jak masz więcej miejsca – to posadź gdzieniegdzie sałatę, jarmuż, kalarepkę, krzaczek czarnej porzeczki albo pigwowca między roślinami ozdobnymi… A czas już zrobi swoje…
A balkon?
Możesz donice jakieś wstawić i też zioła posiać. Reszta po stronie roślin i znowu – tego naszego czasu…
Dzięki temu Twoje dzieci/wnuki będą wiedziały skąd to się ta zielenina bierze, że rośnie w ziemi i podlewać trzeba. Bo teraz może im się wydawać, że tak po prostu: pojawia się na półce w sklepie…
Zachęcam Was bardzo 🙂 Właśnie teraz jest dobry CZAS, żeby o tym pomyśleć…
Ps. Trzy tygodnie temu posialiśmy w folii pierwsze nasiona. Wiem, wiem, nie każdy mógł to zrobić, bo nie każdy ma folię. Ale skoro my mamy, to posialiśmy. I już widać upływ czasu 😉