Co zrobić, kiedy „kołtun” na głowie?

Ten wpis powstał głównie z myślą o dzieciach.

Wiele matek szuka sposobów na poranne, niesamowicie potargane, fryzury swoich maluchów. W Internecie widziałam zdjęcia takich słodkich, artystycznie rozczochranych czuprynek. Zaobserwowałam, że problem dotyczy głównie dziewczynek. Przeważnie chcą mieć długie włosy, a ich mamy, żeby nie sprawiać bólu przy czesaniu, dbają o systematyczne nakładanie odżywki.

Dlaczego lepiej zastosować coś naturalnego?

Bardzo przemawia do mnie hasło (nie wiem przez kogo wymyślone), które brzmi mniej więcej tak: “Nie używaj kosmetyków, których nie da się zjeść.” Bingo!

Przecież nakładając specyfik na skórę “zjadamy” znaczną jego część (skóra chłonie jak gąbka). Taka odżywka również ma kontakt ze skórą. Oprócz tego, że włosy łatwo się rozczesują i pięknie pachną – fundujemy dziecku inhalację z różnych nienaturalnych substancji, które nie są obojętne dla zdrowia (mogą uczulać).

Dla przykładu: moja córeczka o aniołkowych włosach, będąc w wieku przedszkolnym, miała zapalenie oskrzeli (gwałtowne w przebiegu i bardzo wyczerpujące, odpuszczające i chwilę i znowu przybierające na sile). Została zastosowana standardowa procedura: antybiotyk, steryd i wziewy. Wyobraźcie sobie moje poczucie winy, kiedy zorientowałam się, że przyczyną nie była infekcja tylko “trucizna” z odżywki do włosów. To był cud, że się zorientowałam w gąszczu tego chemicznego dobrodziejstwa, które nas wtedy otaczało.

Chcę Wam pokazać, że z “kołtunami” można bardzo skutecznie rozprawić się tanio i naturalnie. Naprawdę, niewiele trzeba 🙂

Ziołowa płukanka przygotowana na occie z kombuczy sprawdza się doskonale. Przepis znajdziecie tutaj.

Po kilku użyciach włosy stają się lśniące, nie puszą się i nie “kołtunią”. Nawet bardzo długie da się swobodnie przeczesać palcami. Jeśli śpisz z rozpuszczonymi włosami – nic nie szkodzi – rano rozczeszesz je bez problemu. W trakcie dnia również się nie splączą. Piękny efekt daje również na włosach prostowanych keratynowo.

Nie będę pisała, jaki skład sklepowych kosmetyków jest dobry, a jaki zły. Tego tematu akurat za bardzo nie ogarniam. Wiem jedno – produkty z drogerii szkodzą mnie i mojej rodzinie. Ich używanie ograniczamy do niezbędnego minimum.

Ps. A wiecie, że naukowcy wysnuwają przypuszczenie, że kobiety częściej niż panowie zapadają na chorobę Hashimoto, ponieważ używają znacznie więcej kosmetyków (drogeryjnych niestety)…?1 Hmmm… Zastanawiające…

 

Anegdota z mojego życia osobistego:

Mam 5 może 6 lat, włosy ledwie sięgające do ramion. Proszę mamę, żeby mi zrobiła warkoczyki. Mama z ledwością zaplata w warkocze krótkie kitki. Szczęśliwa biegnę do lustra. Zerkam na swoje odbicie. Moja minka staje się smutna, a w oczach pojawiają się łzy: “Ale ja chciałam dłuższe…”

 

1 Hashimoto. Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie., Izabela Wentz, Wydawnictwo OTWARTE (2017).